MARIA TYSZKIEWICZ jako

Eden

EDEN

Początek Czasów

Maria Tyszkiewicz

Aktorka, wokalistka

Ula: Eden nie bez powodu był pierwszy nie tylko w historii ogrodów ale również w mojej głowie. Zrodził się z ogromnej potrzeby stworzenia czegoś pięknego, stąd jego różnorodność, kolory i przepych. Kiedy projektowałam ten kostium, oczami wyobraźni byłam zawsze w tajemniczych równikowych lasach deszczowych. To pełen egzotycznych barw, hibiskusów, strelicji, rajskiej jabłoni i ptaków strój dumnej wojowniczej księżniczki z rajskiej krainy. Ogromną inspiracją do powstania tej sesji były fotografie brytyjskiej artystki Kirsty Mitchell zatytułowane „The Gohst Swift”, której album w mojej bibliotece zajmuje miejsce honorowe.

Scenografia i kostium: Kostium zdobiony jest florystycznymi wzorami, które przez wiele dni haftowałam matowymi cekinami na wcześniej ręcznie ufarbowanej koronce ślubnej. Było to też moje pierwsze podejście do techniki quilingu, w której powstały nasze rajskie ptaki: feniks, flaming i papuga. Sterlicja, kwiaty rajskiej jabłoni czy hibiskusy ręcznie uformowałam z glinki polimerowej, której barwy musiałam wcześniej zblendować, następnie kwiaty wypalałam i malowałam lakierami. Gotowe elementy zostały naniesione na wielki kokosznik i gorset, a po złożeniu kompozycji wszystkie luki wypełniłam mchem, drewnianymi koralikami, a nawet kawałkami koralowca! Całość jest uzupełniona metalowymi rozetami, które dostałam od naszego partnera – sklepu dla rękodzielników Royal Stone. Profesjonalne kosmetyki do charakteryzacji, którymi wykonałam makijaż naszej postaci uzupełniłam produktami firmy Lorigine Minerals, które doskonale spełniły swoje zadanie i od tej pory na stałe towarzyszyły nam w projekcie. Scenografia powstała ze sztucznych roślin takich jak bukszpan, palmy, monstery czy paprocie. Wszystko uzupełniłyśmy mchem, a dodatkowy efekt lasów deszczowych osiągnęłyśmy poprzez pryskanie delikatną mgiełką wody w trakcie robienia zdjęć.

Kostium symbolizuje różnorodność i bogactwo raju.
Rośliny: hibiskus, rajska jabłoń, sterlicja.
Miejsce sesji zdjęciowej: studio.

Jola: Pierwsza sesja i pierwsze zderzenie z pytaniem:"Jak ja mam to ograć? Czy Ula aby na pewno tego ode mnie oczekuje?" Wdech, wydech i do roboty-na pierwszy plan idzie las tropikalny, no bo przecież to raj. Zatem cały dzień budujemy scenografię i układamy gałązki, przygotowujemy siedzisko dla modelki, dodajemy lekkie podświetlenie i działamy. Powoli zaczynam chyba rozumieć o co Uli chodzi i jaki efekt ma na myśli. Wyprowadzamy na plan wytwornicę dymu i staramy się całości nadać klimatu. Po kilku godzinach zgodnie stwierdzamy, że mamy "TO". Tak, zrealizowany zgodnie z zamysłem plan zdjęciowy nadaje się aby go zatytułować wielką literą.